Sabtang miałam okazję zobaczyć przy pomocy lokalnych VIP-ów poznanych na łodzi z wyspy Batan i jak to już stało się tradycją, mam wielką nadzieję tam wrócić (choć nie do końca pewne jest, czy kiedykolwiek zdążę). Z pewnością jednak na długo zapadnie mi podróż na Sabtang, a właściwie droga powrotna, kiedy wyspa Batan wydawała mi się tak odległa i nieosiągalna, jak nigdy przedtem, a wielkość fal spowodowała, że trzymając się kurczowo belki zamknęłam oczy i czekałam na rozwój wydarzeń. Jak widać, udało się wrócić. I ani przez moment nie żałowałam tej małej wycieczki.
Po lewej: Wyrób vakuli, lokalnych nakryć głowy. Po prawej: Chavayan, jedna z miejscowości na Sabtang.Tradycyjne domy Ivatanów (mieszkańców wysp Batanes) w Savidug.
Główna ulica w Savidug i tradycyjne domy Ivatanów.
Po lewej: Mieszkanka Chavayan. Po prawej: Panorama Chavayan z widokiem na pobliskie góry.
Drogi na Sabtang rzadko kiedy pokryte są asfaltem.
Po lewej: Uliczka w Chavayan. Po prawej: Podobno 104-letni staruszek i najstarszy mieszkaniec wysp Batanes. „Podobno”, bo wierzyć mi się nie chce.
Taki sobie krajobraz z Sabtang.
Lokalna latarnia morska.
Ruchliwa uliczka w Savidug.
Nakabuang, słynna plaża z łukiem.
„Droga Narodowa” w Savidug.
Sabtangowy krajobraz raz jeszcze.